New York
Zmiennokształtny
.
Offline
Goście
* wyszedł na plac *
Volturi
*Wyszła z zamku na plac i rozejrzała się dookoła. Zauważyła swojego brata stojącego kawałek dalej, zamyślonego. Usiadła na skraju fontanny.*
Offline
Volturi
*zauważ Jane* - witaj siostro !
Offline
Volturi
Spojrzała na brata i uśmiechnęła się.
-Witaj Alec.
Offline
Volturi
- ostatnio nie dzieje się nic ciekawego
- prawo powinno być ostrzejsze mielibyśmy więcej do roboty.
Offline
Volturi
*wychodzi na plac rozgląda się zauważa Jane i Aleca*
- O czym rozmawiacie ?
Offline
Volturi
Zaśmiała się cicho.
-Ale co nam by to dało? Jeszcze wszystkich byśmy powybijali i co by było. Zero zabawy.
Spojrzała na wychodzącą z zamku wampirzycę.
-Witaj Renato. Alec uważa, że nasze prawo powinno być ostrzejsze.
Offline
Volturi
*zamyśliła się* _-Tak twierdzi - Chyba mu na mózg padło
- Niby więcej zabawy ale wyszlibyśmy na przewrażliwionych
(sorry Alec ale czat mi nie działa tak powiedziałam Kamili i chyba za niedługo będziemy mieli Chelse )
Offline
Volturi
(ok im więcej postaci kanonicznych tym lepiej)*rzuca jej mrożące spojrzenie*- Na mózg mi Padło
- Jane ratunku!
Offline
Volturi
* śmieje się* - Ratunku u siostry szukasz?!
Offline
Volturi
(Chcieliście i oto jestem .Droga Renatko pragnie cię poinformować że zostawiłaś u mnie spinkę)
*wchodzi na plac*
- hej wszystkim z tego co słyszę Alec wygłasza swoje herezje
Offline
Volturi
-Biedny Alec. Sama nie wiem po której stanąć stronie.
Parsknęła śmiechem i spojrzała na przybyłą wampirzyce.
-Witam. Tak, wygłasza. Ale dopiero zaczął.
Uśmiechnęła się do Aleca.
Offline
Volturi
*zdegustowany* - To nie herezje tylko moje poważne przemyślenia
Offline
Volturi
*śmieje się szyderczo* - Ty i poważne przemyślenia boże ratuj
Offline